A z racji, że są to typowe przemyślenia i zajeżdża filozofią to jeszcze dla Kogoś. Bo mimo, że tego nie przeczytasz to... no po prostu...no... *czerwona*.
Betowała CeS.
____________________
Napił się herbaty i oparł o parapet. Spojrzał w gwieździste
niebo, zastanawiając się, czego tak właściwie chce. Nie był pewny, błądził jak
dziecko w ciemności, nie umiał wykonać żadnego konkretnego ruchu. Minęły
około trzy tygodnie, odkąd Norweżka pojawiła się w jego życiu. Był to
najdziwniejszy okres jaki pamiętał. Martwił się o nią za każdym razem, gdy
znikała mu z oczu. Zawstydzały go jej słowa i nie umiał oderwać od
niej wzroku. Zaczął się zastanawiać, czy aby przypadkiem się nie zakochał. Ale
miłość? Odsuwał od siebie tę opcję, przynajmniej na początku. Teraz coraz
częściej myślał o niej jako o kobiecie, a nie o kraju. Zaklął
pod nosem i spojrzał w gwiazdy. Szukał w nich jakiejś
podpowiedzi, co powinien robić. Niestety, błyszczące punkty nie chciały mu odpowiedzieć.
Milczały jak zaklęte, rzucając jedynie odrobinę światła na pogrążone we śnie
Tokio.
Miał szczerze dość. Musiał się w końcu odważyć, bo inaczej ta
dziewczyna go wykończy. Ona albo bezsenność. Sam nie wiedział co gorsze.
Próbowała czytać książkę, lecz litery zdawały się żyć własnym życiem.
Zamknęła oczy, nie mogąc skupić się na tekście. Miała tysiące myśli na minutę.
Z jednej strony dręczyły ją wyrzuty sumienia, że wciąż nie odpisała
przyszywanemu bratu na wiadomość. Z drugiej zaś, teraz ktoś inny zajmował
większą część jej umysłu. Kiku. Zdawało jej się, że gdy o nim myśli, serce
próbuje wyskoczyć jej z piersi. Czyżby się...? Nie. Szybko odgoniła od
siebie tę myśl. To nie mogła być prawda. Nie w jej przypadku. Nie mogła...
Nie chciała się zakochać. A już tym bardziej nie w tym zarozumiałym,
pewnym siebie, przygłupim, słodkim i niesamowitym Japończyku. Słodkim i niesamowitym?
Potrząsnęła głową ganiąc się za tę myśl. Nie, on na pewno nie był słodki. No
może trochę. Prawie. Ale przecież prawie to zawsze było tylko prawie...
Wstała i zaczęła nerwowo przechadzać się po pokoju. Co jej się działo?
Nie wiedziała. Może nawet nie chciała wiedzieć...
Bardzo martwił ją stan brata. Prawie nie jadł, był nerwowy, ledwo tolerował
obecność maskonura. Kilka razy dzwoniła do Alexandra z prośbą, aby namówił
swoją bliźniaczkę na odpisanie Emilowi. Bezskutecznie. Dowiedziała się tyle, że
dziewczyna jest w Japonii i ma wiecznie wyłączoną komórkę.
Zastanawiała się, czy jej przybrana siostra jeszcze kiedykolwiek ją włączy.
Postanowiła, że musi coś wymyślić. Coś, co poprawi ich relacje z przybranym
rodzeństwem, a jednocześnie sprawi, że jej bliźniak zacznie z powrotem
zachowywać się normalnie.
Wiedział, że siostra się o niego martwi, lecz jednocześnie nic nie
umiał na to poradzić. Minęło wiele lat, powinno mu być lżej. Ale ten, kto
powiedział, że czas leczy rany, naprawdę był idiotą. Dla niego z biegiem
czasu było coraz gorzej. Minuty wydawały mu się wiecznością. Coraz bardziej
żałował swoich nieodpowiedzialnych decyzji. Ach! Gdyby tylko mógł cofnąć
czas... Ale nie mógł. Nic nie dało się poradzić. Jedyne, co mógł zrobić, to
zadbać o przyszłość. A ta była dla niego w tym momencie bardzo
niepewna. Przestał nawet zajmować się państwem! Głównie gapił się w sufit,
zastanawiając się nad tym co było. Niekoniecznie chciał wiedzieć co będzie.
Chciał... Nawet nie wiedział do końca czego. Zmian. Ale... Jakich?
Po rozmowach z przybraną siostrą i on zaczął martwić się o bliźniaczkę.
Cóż jednak mógł począć, skoro dziewczyna nie miała ochoty kontaktować się z rodziną?
Nic nie dało się zrobić. Jak ona się uparła, tak zawsze było po jej myśli.
Idiotka. Samolubna idiotka. W pewnym sensie jednak ją rozumiał. Sam miał
ochotę się od wszystkich odciąć. Może poza Nataszą. Natasza? A może jego
siostra też sobie kogoś znalazła? Ta myśl wydała mu się głupia i ironiczna.
Nie. Niemożliwe.
Zadziwiało ją zachowanie brata. Kiku nigdy jeszcze nie wydawał się tak wyprowadzonym
z równowagi. Coraz częściej zastanawiała się, co jest przyczyną jego
rozkojarzenia i dochodziła do dziwnych wniosków. Porozmawiać też ze sobą
nie dał. Po dyskusji z młodszą siostrą uznała jednak, że da mu czas.
Japonia to twardy naród, radzi sobie z problemami. Chociaż... Coraz
częściej do głowy przychodziła jej myśl, że Camilla ma coś wspólnego z jego
stanem. Tylko... Co?
— Jedna noc a tysiące ludzi na
świecie myśli. O różnych rzeczach. Czasem myślą o tym samym, nawet o tym
nie wiedząc. Błądzą na granicy jawy i snu, gubią się w rzeczywistości
i zatracając w świecie fikcji. Czy dzielą ich setki kilometrów czy
kilka metrów... .To nie ma znaczenia. Można połączyć się w myślach, gdzieś
na granicy jawy i snu. Ta granica jest tak cieniutka... Tak bardzo... Tak,
że często nie zauważamy, gdzie kończy się nasza ingerencja we własne
myśli, a gdzie zaczynają się obrazy podsyłane przez umysł... Aru — mruknął
Wang Yao spoglądając w gwiazdy. Zaśmiał się pod nosem do własnych myśli.
Świat go zadziwiał...
Hyhyhy "kogoś", hyhyhy.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej. Czekam na Kazachstan. CZEKAM NA ZERO. Bo go wprowadzisz, da? Musi być totalnie atlantydzki rozpierdol tych dwojga! *fangirl pary Zero/Ari*
Awww~ mam zaległości OuO
OdpowiedzUsuńA POZA TYM ZGADZAM SIĘ Z PRZEDMÓWCĄ, oczekujemy z niecierpliwością Zero i Ari *u*
Rozdział dobry Tak jak poprzednie. I tak jak następne, no, już ja Cię przypilnuję.