Betowała CeS.
_______________
Kiku ze zdziwieniem przyglądał się siedzącemu na kanapie chłopakowi.
Budził on wrażenie groźnego, zresztą taki też był w rzeczywistości.
Oczywiście, przyszedł z ochroną... Gdy zauważył właściciela domu,
natychmiast podniósł się z kanapy i ukłonił. Japończyk wpatrywał się
w niego chwilę i odkłonił się.
— Konnichiwa... Co cię sprowadza? — Mruknął,
siadając. Camilla usiadła obok Kiku, nie wiedzą nawet kim owy mężczyzna jest.
— Sprawy wojenne — odparł po chwili
namysłu i dopiero wtedy spojrzał na Norweżkę. — Wybacz brak kultury — mruknął
pod nosem. — Jestem Im Hyung Soo, Korea Północna. Ty nie musisz się
przedstawiać Norwegio, wiem wszystko o wszystkich — uśmiechnął się kpiąco.
Kiku odruchowo złapał Camillę za rękę. Jego kuzyn przerażał każdego normalnego
człowieka. — Oszczędźcie sobie te mdłe romanse. I wygońcie z pokoju tę
gówniarę, bo aż przykro patrzeć na to dziecko — dodał, spoglądając ma Miyu.
Japończyk poprawił mundur i spojrzał z pogardą na Koreańczyka.
— Szacunek do rodziny jest podstawą
obyczaju i objawem kultury.
— Nic mnie nie obchodzi ta twoja
kultura — warknął Hyung, gwałtownie wstając. Gestem dał znak swoim żołnierzom,
aby się nie wtrącali i złapał Kiku za górę munduru, podnosząc do góry. — Nie
będziesz mnie pouczał gnojku. Zrozumiałeś?! — Krzyknął. Japonia uśmiechnął się
kpiąco, podkładając Korei nogę. Hyung wywalił się, upadając tylną częścią ciała
na szklany stolik. — Cholera — zaklął pod nosem, wygrzebując się ze sterty
szkła i wymierzając z pięści w nos Kiku. Japończyk, nie zważając
na krwawienie, złapał Hyunga za warkocz i uderzył jego głową o podłogę,
wybijając mu zęba i boleśnie stawiając nogę na jego kroczu. Sakura z Miyu
stały zszokowane przy ścianie, nie będąc w stanie wykrztusić ani jednego
słowa. Camilla złapała Kiku za rękę, próbując odciągnąć go od Koreańczyka.
— Uspokój się, do cholery — mruknęła
cicho i pociągnęła go na kanapę. — Miyu. Lód. Dwa razy — westchnęła,
spoglądając na Hyunga. Gdy młodsza Japonka wróciła z lodem, jedną torebkę
rzuciła Koreańczykowi, drugą przyłożyła do nosa Kiku. — Nawet nie wiadomo, o co
wam poszło — warknęła.
— Upomniał mnie — powiedział
obrażonym tonem Hyung. Dziewczyna pokręciła głową z politowaniem.
— Po co przyszedłeś?
— Chcę pokoju z Japonią.
— Świetnie załatwiasz pokój — parsknęła,
nawet nie zauważając, że obejmuje Japończyka. — Wszczynasz bójkę. Nieźle,
nieźle.
— Nie ważne. Chodzi o Amerykę.
Dowala się nie tylko do mnie, ale i do całej Azji...
— Dawaj te papiery — mruknął Kiku, a gdy
Korea podał mu kartki zaczął je szybko przeglądać. Camilla zaglądała mu przez
ramię, uważnie pilnując, aby nie podpisał czegoś podejrzanego. Gdy podpisał
rzucił jeszcze kartki siostrom. — A teraz już idź. Najlepiej do dentysty.
Bez jedynki będzie ci jedzenie uciekać — mruknął. Hyung o dziwo posłusznie
skłonił się, zabrał papiery, pożegnał się i wyszedł.
— No co za typ — warknęła Norweżka,
siadając na kolanach Kiku. Odsunęła lód od jego twarzy i lekko dotknęła
jego nosa. — Nie jest złamany, tylko trochę obity. — Chłopak uśmiechnął się i lekko
ją przytulił.
— Troszczysz się o mnie — zaśmiał
się.
— N-nie! Wcale nie! — Zaprzeczyła,
odwracając głowę i oblewając się rumieńcem. — Jestem tylko miła.
— I z tego tytułu siedzisz
mi na kolanach? — Zapytał, a ona momentalnie chciała się od niego usunąć. —
O nie. Siedzisz. Nigdzie nie idziesz.
— Idę — warknęła, schodząc mu z kolan.
— Chciałam tylko sprawdzić, co z twoim nosem. Nie wyobrażaj sobie za dużo.
— Nie wyobrażam sobie. — Spojrzał w sufit.
Camilla zerknęła na niego z ukosa i wyszła z pomieszczenia.
— Ty podpisałeś pakt pokojowy? Głowa
cię boli? Masz gorączkę? Rozwolnienie? — Ji Kyo Soo ze zdziwieniem czytała
podrzucone jej przez brata papiery.
— Zamknij się — warknął Hyung,
posyłając bliźniaczce mordercze spojrzenie. — Mam powody to podpisuję. Niepokoi
mnie Ameryka i tyle.
— Bo uwierzę — parsknęła i od
razu schyliła się, żeby uniknąć noża rzuconego przez brata. — Popraw cel.
— Cami-chan! — Kiku wyszedł za
dziewczyną, która słysząc jego głos zatrzymała się i zakładając ręce na
piersi oparła się o ścianę.
— Czego? — Mruknęła. Japończyk
stanął przed nią i oparł ręce po obu stronach jej głowy.
— Prawie niczego. — Uśmiechnął się,
patrząc jej w oczy. Norweżka odwróciła głowę, unikając jego wzroku. — Czemu
tak nagle wyszłaś? — Delikatnie złapał jej podbródek, zmuszając ją do
spojrzenia mu w oczy.
— Bo taki miałam kaprys.
— Prawie dobry powód — mruknął.
— Prawie. Prawie jest dobre na
wszystko. Ale to tylko szczegół.
— Szczegóły są ważne... Kowal
zapomniał wbić gwóźdź. Przez brak gwoździa koń zgubił podkowę. Przez brak
podkowy jeździec stracił konia. Przez brak konia, jeździec nie dostarczył
wiadomości. A przez niedostarczenie wiadomości wróg zwyciężył — odparł, przyglądając
się dziewczynie.
— Mądre słowa. Mały gwóźdź, a tyle
zamieszania... Jednak jakie może być zamieszanie z powodu wyjścia z pokoju?
— Duże. Chcę wiedzieć, co robisz. — Położył
dłoń na jej policzku.
— Przeważnie myślę, czytam, słucham
muzyki lub gram na skrzypcach... Satysfakcjonująca odpowiedź? — Zapytała,
kładąc swoją dłoń na jego.
— Podaj jeszcze dokładne godziny, co
do sekundy. Jestem chodzącą książką, muszę wiedzieć wszystko.
— Skoro jesteś książką, powinieneś
posiadać wszystkie informacje bez wyciągania ich... A teraz wybacz. Późno
jest...
— Oyasumi, Cami-chan — mruknął,
odsuwając się od niej i pozwalając udać się do pokoju.
— God natt — rzuciła przez ramię,
nie odwracając się. Chłopak odprowadził ją wzrokiem i z mętlikiem w głowie
udał się do siebie.
_____________
Konnichiwa — jap. Dzień dobry.
Oyasumi — jap. Dobranoc.
Za pomoc dziękuję Kiku. Serio nie chciało mi się tego tekstu szukać :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz