15 lutego 2014

Rozdział 5 - Pokojowa krew

Dedykacja, sa? Dedykację w tym tygodniu poświęcę Miyu. Mała cholero, nie jesteś nieudacznikiem i zapamiętaj to sobie. Jesteś zajebistą siostrą bako! No.
Betowała CeS.
_______________

Kiku ze zdziwieniem przyglądał się siedzącemu na kanapie chłopakowi. Budził on wrażenie groźnego, zresztą taki też był w rzeczywistości. Oczywiście, przyszedł z ochroną... Gdy zauważył właściciela domu, natychmiast podniósł się z kanapy i ukłonił. Japończyk wpatrywał się w niego chwilę i odkłonił się.
 — Konnichiwa... Co cię sprowadza? — Mruknął, siadając. Camilla usiadła obok Kiku, nie wiedzą nawet kim owy mężczyzna jest.
 — Sprawy wojenne — odparł po chwili namysłu i dopiero wtedy spojrzał na Norweżkę. — Wybacz brak kultury — mruknął pod nosem. — Jestem Im Hyung Soo, Korea Północna. Ty nie musisz się przedstawiać Norwegio, wiem wszystko o wszystkich — uśmiechnął się kpiąco. Kiku odruchowo złapał Camillę za rękę. Jego kuzyn przerażał każdego normalnego człowieka. — Oszczędźcie sobie te mdłe romanse. I wygońcie z pokoju tę gówniarę, bo aż przykro patrzeć na to dziecko — dodał, spoglądając ma Miyu.
Japończyk poprawił mundur i spojrzał z pogardą na Koreańczyka.
 — Szacunek do rodziny jest podstawą obyczaju i objawem kultury.
 — Nic mnie nie obchodzi ta twoja kultura — warknął Hyung, gwałtownie wstając. Gestem dał znak swoim żołnierzom, aby się nie wtrącali i złapał Kiku za górę munduru, podnosząc do góry. — Nie będziesz mnie pouczał gnojku. Zrozumiałeś?! — Krzyknął. Japonia uśmiechnął się kpiąco, podkładając Korei nogę. Hyung wywalił się, upadając tylną częścią ciała na szklany stolik. — Cholera — zaklął pod nosem, wygrzebując się ze sterty szkła i wymierzając z pięści w nos Kiku. Japończyk, nie zważając na krwawienie, złapał Hyunga za warkocz i uderzył jego głową o podłogę, wybijając mu zęba i boleśnie stawiając nogę na jego kroczu. Sakura z Miyu stały zszokowane przy ścianie, nie będąc w stanie wykrztusić ani jednego słowa. Camilla złapała Kiku za rękę, próbując odciągnąć go od Koreańczyka. 
 — Uspokój się, do cholery — mruknęła cicho i pociągnęła go na kanapę. — Miyu. Lód. Dwa razy — westchnęła, spoglądając na Hyunga. Gdy młodsza Japonka wróciła z lodem, jedną torebkę rzuciła Koreańczykowi, drugą przyłożyła do nosa Kiku. — Nawet nie wiadomo, o co wam poszło — warknęła.
 — Upomniał mnie — powiedział obrażonym tonem Hyung. Dziewczyna pokręciła głową z politowaniem.
 — Po co przyszedłeś?
 — Chcę pokoju z Japonią.
 — Świetnie załatwiasz pokój — parsknęła, nawet nie zauważając, że obejmuje Japończyka. — Wszczynasz bójkę. Nieźle, nieźle.
 — Nie ważne. Chodzi o Amerykę. Dowala się nie tylko do mnie, ale i do całej Azji...
 — Dawaj te papiery — mruknął Kiku, a gdy Korea podał mu kartki zaczął je szybko przeglądać. Camilla zaglądała mu przez ramię, uważnie pilnując, aby nie podpisał czegoś podejrzanego. Gdy podpisał rzucił jeszcze kartki siostrom. — A teraz już idź. Najlepiej do dentysty. Bez jedynki będzie ci jedzenie uciekać — mruknął. Hyung o dziwo posłusznie skłonił się, zabrał papiery, pożegnał się i wyszedł.
 — No co za typ — warknęła Norweżka, siadając na kolanach Kiku. Odsunęła lód od jego twarzy i lekko dotknęła jego nosa. — Nie jest złamany, tylko trochę obity. — Chłopak uśmiechnął się i lekko ją przytulił.
 — Troszczysz się o mnie — zaśmiał się.
 — N-nie! Wcale nie! — Zaprzeczyła, odwracając głowę i oblewając się rumieńcem. — Jestem tylko miła.
 — I z tego tytułu siedzisz mi na kolanach? — Zapytał, a ona momentalnie chciała się od niego usunąć. — O nie. Siedzisz. Nigdzie nie idziesz. 
 — Idę — warknęła, schodząc mu z kolan. — Chciałam tylko sprawdzić, co z twoim nosem. Nie wyobrażaj sobie za dużo.
 — Nie wyobrażam sobie. — Spojrzał w sufit. Camilla zerknęła na niego z ukosa i wyszła z pomieszczenia.

 — Ty podpisałeś pakt pokojowy? Głowa cię boli? Masz gorączkę? Rozwolnienie? — Ji Kyo Soo ze zdziwieniem czytała podrzucone jej przez brata papiery.
 — Zamknij się — warknął Hyung, posyłając bliźniaczce mordercze spojrzenie. — Mam powody to podpisuję. Niepokoi mnie Ameryka i tyle.
 — Bo uwierzę — parsknęła i od razu schyliła się, żeby uniknąć noża rzuconego przez brata. — Popraw cel.

 — Cami-chan! — Kiku wyszedł za dziewczyną, która słysząc jego głos zatrzymała się i zakładając ręce na piersi oparła się o ścianę.
 — Czego? — Mruknęła. Japończyk stanął przed nią i oparł ręce po obu stronach jej głowy.
 — Prawie niczego. — Uśmiechnął się, patrząc jej w oczy. Norweżka odwróciła głowę, unikając jego wzroku. — Czemu tak nagle wyszłaś? — Delikatnie złapał jej podbródek, zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy.
 — Bo taki miałam kaprys.
 — Prawie dobry powód — mruknął.
 — Prawie. Prawie jest dobre na wszystko. Ale to tylko szczegół.
 — Szczegóły są ważne... Kowal zapomniał wbić gwóźdź. Przez brak gwoździa koń zgubił podkowę. Przez brak podkowy jeździec stracił konia. Przez brak konia, jeździec nie dostarczył wiadomości. A przez niedostarczenie wiadomości wróg zwyciężył — odparł, przyglądając się dziewczynie.
 — Mądre słowa. Mały gwóźdź, a tyle zamieszania... Jednak jakie może być zamieszanie z powodu wyjścia z pokoju?
 — Duże. Chcę wiedzieć, co robisz. — Położył dłoń na jej policzku.
 — Przeważnie myślę, czytam, słucham muzyki lub gram na skrzypcach... Satysfakcjonująca odpowiedź? — Zapytała, kładąc swoją dłoń na jego.
 — Podaj jeszcze dokładne godziny, co do sekundy. Jestem chodzącą książką, muszę wiedzieć wszystko.
 — Skoro jesteś książką, powinieneś posiadać wszystkie informacje bez wyciągania ich... A teraz wybacz. Późno jest...
 — Oyasumi, Cami-chan — mruknął, odsuwając się od niej i pozwalając udać się do pokoju. 
 — God natt — rzuciła przez ramię, nie odwracając się. Chłopak odprowadził ją wzrokiem i z mętlikiem w głowie udał się do siebie. 
_____________
Konnichiwa — jap. Dzień dobry.
Oyasumi — jap. Dobranoc. 
Za pomoc dziękuję Kiku. Serio nie chciało mi się tego tekstu szukać :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz