15 marca 2014

Rozdział 8 - Jeg elsker familien min...

Dedykacja... Dedykacja... Em nie wiem. Rozdział jest wyjątkowo beznadziejny ale cóż... Dedykuję każdemu kogo nazywam siostrą lub bratem. Praszu ;-; 
Betowała CeS
____________________

Ziewając, zeszła na dół. Zastanawiała się nad przedziwnym spokojem, jaki przyniósł ten dzień. Było cicho, za cicho. Większość poranków rozpoczynała się wrzaskami Ari lub kłótniami Kiku z którąś z sióstr. Ten dzień był jednak spokojny.
Bez pukania weszła do gabinetu Kiku. Chłopak nie zwrócił na nią uwagi, pochylony nad jakimiś papierami. Nie była pewna, czy powinna mu przeszkadzać, ale ciekawość zwyciężyła i lekko przytuliła go od tyłu.
 — Cami-chan. — Japończyk uśmiechnął się lekko, od razu zostawiając swoje zajęcie. — Stało się coś? — Posadził ją sobie na kolanach. Dziewczyna objęła go lekko.
 — Nie... Ale miałam pytać o to samo.
 — Zwykłe listy. Listonosz chciał mnie zamordować. — Zaśmiał się.
 — Hm? Niby dlaczego?
 — Dlatego — mruknął, wskazując na spory stos wiadomości na biurku. — Próbuję to podzielić, co do kogo — westchnął.
 — Trzeba było tak od razu. — Pstryknęła palcami i przyglądała się sortującym kartkom.
 — Czarodziejka. — Pocałował ją lekko w usta.
 — Wiedźma — poprawiła go, biorąc do ręki posortowane przesyłki. — Idę to zanieść Saku i Miyu — dodała, biorąc dwa stosiki i wychodząc z pokoju. Kiku w tym czasie zabrał się za czytanie swoich wiadomości.
Pierwszy był od Hyunga...
Witaj Japonio.
Pamiętasz jeszcze naszą ostatnią rozmowę? Mam nadzieję, że tak. Nie powinno się zapominać o sojusznikach. Mam nowe informację. Zjawię się u Ciebie wraz z siostrą, to porozmawiamy. Do rychłego zobaczenia.
Im Hyung Soo
Niezadowolony Japończyk odłożył kartkę na osobną kupkę. Nie za bardzo miał ochotę na spotkanie z nim, po ostatnim wciąż bolał go nos... Westchnął i wciął kolejny list. Zdziwiony spojrzał na nadawcę. Nie spodziewał się, że Alexander może do niego pisać. W końcu od czego były telefony?
Velkommen Kiku.
Zapewne jesteś zdziwiony, że piszę, zamiast dzwonić. Nie dziwię się. Jest to jednak na tyle delikatna sprawa, że wolałbym, aby Camilla o niej nie wiedziała. Podobno Japończycy mają wysokie osiągnięcia w dziedzinie psychologii. Może mógłbyś powiedzieć mojej siostrze, że nie powinna zrywać kontaktów z własną rodziną? Proszę, spróbuj przemówić jej do rozumu. Nasza młodsza siostra jest przewrażliwiona na tym punkcie.
Z góry dziękuję, Alexander Krull
Wpatrywał się w kartkę, nie mogąc wyjść z szoku. Nie miał pojęcia jakie są układy jego dziewczyny z rodziną... Musiał z nią o tym porozmawiać, tylko zupełnie nie wiedział jak... Przejrzał kolejne listy. Rachunek, rachunek, rachunek... Po co mu do cholery tyle rachunków? Uznał, że musi wprowadzić jakiś podatek w kraju, żeby mieć na te rachunki... Może podatek od tosterów?
W tym momencie wróciła Camilla.
 — I jak tam listy?
 — Rachunki. Dużo rachunków — mruknął, rzucając jej pocztę skierowaną do niej. Dziewczyna złapała kartki, wzdychając i usiadła na fotelu otwierając pierwszy list.
Valkommen soster.
Wyłączona komórka, brak jakiegokolwiek kontaktu... Przestań zachowywać się jak rozkapryszone dziecko. Zostałaś wysłana do Japonii na dwa tygodnie. Minęły dwa miesiące. Nie raczyłaś nawet odpisać młodszemu bratu na wiadomość. Brak Ci cywilnej odwagi, czy może kieruje Tobą zwykła głupota? Iris panikuje, a mnie to już zwyczajnie denerwuje. Wracaj. Po drodze odwiedź Danię, Szwecję i Finlandię. Potraktuj to, jako kolejne zadanie.
Alexander
Zdenerwowana zgniotła kartkę, jednak po chwili ją rozprostowała i rzuciła Kiku. Chłopak szybko przejrzał wiadomość.
 — Pojadę z tobą... Jeśli oczywiście chcesz.
 — Chcę... Cholerny Alexander. Dobrze wie, że nie wytrzymam pięciu minut w towarzystwie Dani. Co za...
 — Uspokój się — przerwał jej gwałtownie i lekko przytulił.
 — Sa... Dobrze — westchnęła, sięgając po kolejną kartkę.
Kochana Siostrzyczko...
 Martwię się... Jesteś zła? Proszę, nie gniewaj się. Nie możesz się wiecznie obrażać. Włącz telefon i zadzwoń do mnie...Proszę... Albo przyjedź...
Iris
Rozpłakała się. Dawno nie płakała przy kimś, teraz jednak nie dała już rady. Wtuliła się w Kiku próbując uspokoić.
 — Alexander ma rację. Zachowuję się jak rozkapryszona małolata...
 — Nie. — Chłopak pogłaskał ją po włosach. — Nie musisz mieć przecież dobrego kontaktu z rodziną... Nikt ci nie każe...
 — Muszę! A przynajmniej z maluchami... Ty się opiekujesz Miyu... Normalnie rozmawiasz z Sakurą... Tolerujesz nawet Hyunga! A ja? Kłócę się z Alexandrem, olewam Emila i Iris a każde spotkanie z Mikkelem kończy się wojną. Jestem beznadziejna... — Opuściła głowę.
 — Przestań — przerwał jej unosząc jej podbródek i zmuszając, aby spojrzała mu w oczy. — Nie doceniasz siebie. Pomogę ci poprawić kontakty z rodziną. Tylko się uspokój.
 — N-naprawdę?
 — Naprawdę. — Starł jej łzę z policzka i delikatnie pocałował. — Naprawdę. Tylko przestań płakać.
 — Sa... — Zmusiła się do uśmiechu. Jakoś wcale nie miała optymistycznych myśli. Miała ochotę zatracić się w pocałunkach Kiku nie wracając do świata. Olać wszystko, co ktokolwiek do niej miał. Tylko że.... Wiadomość Alexandra mogłaby zignorować. Ale Iris... Była rozdarta między tym czego chciała, a tym co powinna. Pocałowała Japończyka zamykając oczy. Chłopak mocno ją przytulił. — Nie puszczaj.
 — Nigdy. — Uśmiechnął się. — Opowiesz mi coś o swojej rodzinie? — Zapytał, starając się spełnić prośbę Alexandra.
 — Nie ma o czym gadać. — Odsunęła się. — Całkowicie — dodała i szybko wyszła.

Westchnął. Pudło. Zmuszenie jej do szczerej rozmowy będzie długą i krętą drogą. Osiągnięcia w dziedzinie psychologii... I co jeszcze? Gofrownica? Nie ma sprawy. Czajnik? Najlepszy. Toster? Wyjątkowej jakości. Ale psychologia? Norweg musiał się naczytać niezłych bajek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz